Michał Paluta (CCC Sprandi Polkowice) został mistrzem Polski w kategorii orlik. Srebro dla Mateusza Grabisa, brąz Piotra Jaromina (obaj TC Chrobry Saroni Głogów) !
Orlicy mieli do pokonania dziesięć 18-kilometrowych rund wokół Sobótki. Zawodnicy nie czekali długo z pierwszymi atakami i już na pierwszym okrążeniu dochodziło do licznych prób ucieczek. W końcu powstała pierwsza, 4-osobowa grupka, w której jechali Patryk Szymański (TC Chrobry Głogów), Wojciech Wilgus (KK Tarnovia Tarnowo Podgórne), Kamil Małecki (CCC Sprandi Polkowice) i Kamil Turek (KS Pogoń Mostostal Puławy).
Z peletonu kontratakowało jednak wielu kolarzy i grupka ta została doścignięta. W kolejnej akcji ponownie wzięło udział czterech zawodników - Patryk Soliński (KS Pogoń Mostostal Puławy), Michał Paluta (CCC Sprandi Polkowice), Mateusz Grabis (TC Chrobry Saroni Głogów) i Szymon Rekita (LKK Warmia Biskupiec/ALTO PACK). Ich maksymalna przewaga wyniosła ok. 1:30.
Na finałowych okrążeniach, słabnącego Rekitę oraz Solińskiego, zastąpili z przodu Konrad Kott (Warmińsko-Mazurski Klub Sportowy) i Mateusz Kazimierczak (KS Pogoń Mostostal Puławy). Grabis i Paluta, którzy jechali w ucieczce praktycznie od samego początku, zaatakowali na finałowej rundzie. Odjechali na minutę i kilka kilometrów przed końcem mogli być pewni, że dojadą na metę razem.
Tak też się stało i po raz kolejny w tych mistrzostwach o zwycięstwie zadecydował dwuosobowy pojedynek sprinterski. Z niego zwycięsko wyszedł Paluta. Grabis był drugi, a trzecie miejsce wywalczył najsilniejszy z grupy pościgowej, kolega srebrnego medalisty z ekipy TC Chrobry Saroni Głogów, Piotr Jaromin. Spośród wszystkich tytułów mistrza Polski, które zdobyłem, ten jest zdecydowanie tym najważniejszym – powiedział złoty medalista, Michał Paluta. – Mówi się, że kolarstwo to sztuka bólu i ja dzisiaj cierpiałem bardzo. Tyle samo co z rywalami, walczyłem z samym sobą. Szczególnie w pierwszej połowie. Później trochę „puściło", ale gdy dojechałem do mety to czułem, że dałem z siebie wszystko. Łapały mnie w końcówce skurcze, a po wyścigu bolał mnie ze zmęczenia brzuch. Spędziłem w końcu ponad 100 kilometrów w ucieczce.
Starałem się angażować w nadawanie tempa w odjeździe, ale też zaoszczędzić jak najwięcej sił, by być gotowym do pomocy szybszemu koledze z ekipy, Erykowi Latoniowi, który jechał za nami. Współpraca w ucieczce dobrze się jednak układała i zdołaliśmy wjechać na ostatnią rundę z przewagą.
Na finałowym okrążeniu oderwałem się z Mateuszem Grabisem i gdy 5 kilometrów przed końcem, sędzia nas poinformował, że mamy minutę zapasu, wiedzieliśmy, że mamy ogromne szanse na dojechanie do mety. Na podjeździe przy rynku w Sobótce, gdy do końca były już tylko 3 kilometry, Mateusz próbował ataku, ale ja starałem się jechać czujnie, bo czułem, że mam spore szanse w sprincie. Na ostatnią prostą wjechaliśmy razem. Chciałem, by rywal jako pierwszy rozpoczął finisz i ok. 150 metrów przed kreską wyszedłem zza jego koła i zdołałem sięgnąć po tytuł.
Bardzo chciałbym podziękować grupie CCC Sprandi Polkowice za wielkie wsparcie. Bez kolegów i całego sztabu mój sukces nie byłby możliwy. Zwycięstwo to dedykuje mojej rodzinie. Dzięki rodzicom mogłem rozpocząć uprawianie kolarstwa i dzięki nim mogłem się spokojnie rozwijać jako kolarz.
źródło: pzkol.pl foto: facebook Michał Paluta